„Moje dziecko nie mówi, nie porusza się, ma ogromne deficyty… czy ono w ogóle potrafi się komunikować?”
"Komunikacja AAC jest zbyt trudna dla mojego dziecka". To przekonanie często pojawia się u rodziców dzieci z głęboką niepełnosprawnością: „moje dziecko nie mówi, nie porusza się, ma ogromne deficyty… czy ono w ogóle potrafi się komunikować?” Z tego lęku rodzi się obawa, że Komunikacja AAC to coś zbyt złożonego, zbyt wymagającego – po prostu: „nie dla nas”. Komunikację AAC można dostosować do każdego dziecka – nawet z głęboką wieloraką niepełnosprawnością.
Każde dziecko się komunikuje. Każde na swój sposób.
Rodzice czasem nie zauważają, że ich dziecko już się komunikuje:
- wzrokiem (spojrzeniem w kierunku rzeczy, ludzi)
- mimiką (marszczy nos, uśmiecha się, robi miny)
- gestem, napięciem ciała (odwraca się, odpycha, napina)
- dźwiękami (pomrukuje, piszczy, śmieje się, płacze)
- oddechem (unosi dynamiczniej klatkę piersiową, wstrzymuje oddech )
To wszystko to formy komunikacji przedjęzykowej – i to właśnie je rozwija oraz wzmacnia Komunikacja AAC. Dzieci z największymi trudnościami komunikacyjnymi najbardziej potrzebują dostępu do Komunikacji AAC – bo bez niej nie mają szansy być usłyszane, zrozumiane, decydować o sobie i budować relacje.
Komunikat dostosowany do możliwości dziecka.
Komunikacja AAC to proces, nie produkt. Można rozpocząć go od bardzo prostych i czytelnych form, np.:
- pojedynczych gestów (np. „jeszcze”, „koniec”)
- symboli o wysokim kontraście
- dwóch konkretnych przedmiotów do wyboru
- zdjęć twarzy bliskich osób
- prostych przycisków z nagranym głosem
- obserwacji ruchów oczu (komunikacja wzrokiem)
- komunikatów uprzedzających typu: „teraz Cię podniosę”, „kończymy zabawę”
Nawet najprostsze komunikaty jak: „Zaraz Cię podniosę” , „Teraz ubieramy kurtkę”, „Teraz będziemy jeść” mają ogromne znaczenie. To nie tylko informacja, ale także:
- wyraz szacunku,
- budowanie podmiotowości dziecka,
- poczucie przewidywalności i bezpieczeństwa,
- zachęta do interakcji i odpowiedzi (nawet niewerbalnej).
Dzieci uczą się, że mają prawo wiedzieć, co się z nimi dzieje – i że mogą reagować, wybierać, decydować. Nie trzeba od razu zaczynać od skomplikowanego komunikatora. Nie trzeba „czekać, aż dziecko czegoś się nauczy”. Można zacząć od minimum – i obserwować, co dziecko zrobi z tą szansą.